Wydawało mi się,że problemy i trudności, które wiele lat spadały jak grom z jasnego nieba, są za mną. Cieszyłam się spokojnym życiem. Dzieci dorosłe i samodzielne,ja mam stałą pracę, mąż prowadzi i dopilnowuje sklepu. Cieszyłam się,że mam na opłacenie wszystkich rachunków, że mogę co nieco planować i odkładać beż jakichś ogromnych wyrzeczeń. Do dziś ! Rano obudził nas telefon pracownicy naszego sklepu- włamanie.
Straciłam ochotę na cokolwiek! Znów będę odrabiać straty. Panie Boże wybacz, bo jest we mnie morze nienawiści!
Jedno co nie pozwala mi się załamać to
ale jest koszmarnie trudno. Trzymajcie za mnie kciuki żebym jakoś to wszystko przetrwała.