niedziela, 17 lipca 2011

Zdjęcia słabe bo z telefonu, ale innych chwilowo nie mam!

Kartka na chrzest Małego Mateuszka.

A to przymiarka do kartki dla małej panienki!

Niedzielny odpoczynek....

Po pysznym obiedzie chwila na relaks...  trochę sobie pobiegałam po fajnych blogach., Zobaczcie jakie fajne candy proponuje na swoim blogu Nebri  http://nebri.blogspot.com/

Jakie piękne przydasie można wygrać u Pixie  http://pixiedustpaperie.blogspot.com/

No i jeszcze super atrakcje u Bettiny   http://bettina-bettyboop.blogspot.com/2011/06/summer-candy.html
Chciałabym choć w jednej z tych zabaw mieć szczęście.

sobota, 16 lipca 2011

Też prezent- aktualny!

Jak to zwykle bywa szewc w podartych butach.... Herbaciarek trochę już zrobiłam i rozdałam. Dla siebie jeszcze ciągle nie zrobiłam. Córka już jedną przygarnęła, najstarsze moje dziecko czekało cierpliwie. Kiedyś powiedział, że też chciałby mieć herbaciarkę, tym bardziej, że uwielbia różne herbaty...
Na imieniny zrobiłam mu więc taki oto prezent.
Teraz i Piotrek ma swoją herbaciarkę.... No chyba mu się podoba?!

piątek, 15 lipca 2011

Były prezenty!

Od pewnego czasu większość prezentów, jakie rozdaję z różnych okazji , to moje " dzieła". Jako,że fotografowanie nie jest moją mocną stroną niewiele mam zdjęć, ale coś tam się zachowało w rodzinnych archiwach. niektóre prace są teraz fotografowane przez moją córkę, choć już dawno ich nie mam u siebie...ale skoro zaczęłam prowadzić tego bloga to dzieci starają się udokumentować jak najwięcej z moich działań.
I tak na pierwszy rzut skrzynka na biżuterię- takie połączenie decu i scrap, ponieważ na skrzynce jest papier do scrapbookingu - o taki właśnie  
http://www.decorer.pl/index.php?l=1&name=details&id=672
Z tą skrzynką wiąże się cała historia... Otóż, świadoma zbliżającego się terminu ślubu mojej córki , postanowiłam zrobić dla niej coś osobistego, co po wyprowadzce z domu będzie jej o nim przypominać i jednocześnie po latach , kiedyś tam " kiedy już będę plamą na ścianie..." przywoła wspomnienia szczęśliwych chwil. Tak więc zabrałam się w tajemnicy do pracy. Kiedy skrzynka już była prawie ukończona ,zabrałam ją do pracy żeby pokazać koleżankom. Wracając do domu objuczona jak zwykle, dla ułatwienia wstawiłam bezmyślnie na dno dużej torby skrzynkę, a na to kolorową foliówkę, z pojemnikiem pełnym gorącego bigosu kupionego w stołówce i stało się! Słabo utwardzony lakier i rozgrzana folia skleiły się. Nie udało mi się szybko ukryć skrzynki i córka ją zobaczyła... Skłamałam,że to zamówienie klientki, które teraz muszę naprawić... Aga była zachwycona skrzynką i prosiła żebym nie sprzedawała... powiedziałam,że za późno..
Skrzynkę ukryłam i w czasie  nieobecności Agi dorobiłam środek
Jak się okazało Aga uwierzyła w sprzedaż skrzynki, ponieważ nigdzie w domu jej nie było ( przyznała się nawet, że ukradkiem przeszukała zakamarki), więc gdy rozpakowała prezent gwiazdkowy jej radość była ogromna, a dowodem  był strumień krokodylich łez wzruszenia- moje dołączyły- reszta rodziny patrzyła na nas i śmiała się z naszego " rozklejenia". Prezent się udał- czegóż więcej mi trzeba.. inne prezenty też robiłam- pokażę je następnym razem.

czwartek, 14 lipca 2011

To może jeszcze jedna porcja trochę wcześniejszych prac...

Od tej pory większość prac będzie aktualnych, a te chciałam pokazać, no bo w końcu skoro już je zrobiłam to niech tam...
A tymczasem wysyp ogórków w mojej kuchni i ręce pełne zieloności... Rok w rok zarzekam się,że już nie będę tyle zapraw robić, a później eeech...   Ale to w końcu całe nasze życie takie i chyba w tym jego urok, że nie wszystko jest dokładnie tak jak planujemy, że zmieniamy decyzje itp., itd. i często największą niespodzianką jesteśmy my sami! A, że sobie ponarzekamy- przecież to lubimy najbardziej hi hi...



Ciężko nieść - rzucić żal
Zbieram życzenia - te z gór i świąt,
i inne dowody że jestem.
Składam wspomnienia jak talię kart
znaczonych dobrym gestem.
Marzenia, zmyślenia, sny pod wiatr,
uśmiechy ludzi i losu,
zbieramy, składamy - może to cel,
a może tylko sposób.



Cały ten kosz, cały kram -
to wszystko moje, co mam.
Mój bagaż na moją dal.
Ciężko nieść - rzucić żal.
Cały ten kosz, cały kram -
nie oddam tego, co mam.
Przepraszam - muszę z tym przejść.
Rzucić żal, choć ciężko nieść.



Zbieram, wybieram szczęśliwe dni,
wczoraj liczyłam - mam siedem.
Składam, układam wyśnione sny -
sny o nim, bo jest taki jeden.
Marzenia, zmyślenia, sny pod wiatr,
uśmiechy ludzi i losu.
Zbieramy, składamy - może to cel,
a może tylko sposób.



Cały ten kosz, cały kram...



Biała konewka z wikliny,
Rubin z napisem "Ruch",
słoiczek prądu z Soliny,
rozkład odlotów much.



Cały ten kosz, cały kram...


Andrzej Poniedzielski
                                                                      

Chwila przerwy na kawę i kilka zdjęć...

Jeszcze trochę tego zostało do pokazania...

Przyszedł czas na scrapki...

Zaraziłam się... nie bedę pisać,że to moje pierwsze bo byłoby to kłamstwo,ale raczkuję w tej technice i podoba mi się, choć ciągle jeszcze mało umiem i do wielu rzeczy jeszcze się nie przekonałam...pewnie z czasem!
Jakość zdjęć!?
Cóż wybaczcie:
  •  po pierwsze- nie mam dobrego aparatu więc korzystam z niewielkiej chwili wolnej,mojej zapracowanej córki
  •  po drugie- nigdy nie byłam dobra w fotografowaniu i szczerze mówiąc nie obiecuję wielkiej poprawy, bo nie jest to moja bajka
  • po trzecie - może to i lepiej, bo mniej widać niedoróbki i niedociągnięcia
  • ponad wszystko poprzednie- wolna chwila to ta, po której już tylko

 
I po tym do łóżka - choć na krótko przed kolejnym dniem.....

No to teraz pokażę moje "wypo-tworki"

Chyba na pierwszy rzut wystarczy... trochę tego jeszcze mam, ale czas mi się skończył ....Pora wrócić do zajęć w kuchni.
 
Copyright (c) 2010 Ostoja Kasi... and Powered by Blogger.