środa, 13 lipca 2011

Duchów i duszków ciąg dalszy- szydełkowce



Był taki czas, kiedy koniec budowy domu = trudności i ograniczenia finansowe, a mój najstarszy syn jeździł co sobotę na prywatne lekcje rysunku ( bez nich nie miał co marzyć o architekturze przy takiej ilości chętnych)więc... Pan Bóg dał talenty ( w sensie dosłownym) trzeba było mnożyć... szydełkowałam całe noce, w domu zostało niewiele- właściwie tylko to czego już na końcu  moja córka nie pozwoliła sprzedać, albo co nie do końca wyszło jak miało..... Wybaczcie słabą jakość zdjęć, ale teraz już nawet tych po...tworków niewiele mam i zdjęć nie poprawię....

Na nowe bombki nie miałam - zrobiłam z nici - podobało się dlatego zrobiłam tego sporo i teraz gdzieś tam po domach wiszą na choinkach w czasie świąt




Później nauczyłam się też frywolitki i ona zawładnęła moim sercem, a przede wszystkim moimi rękami na długi czas i znów często dzięki niej łatałam dziury w budżecie domowym
To były czasem trudne chwile, ale mogę powtórzyć za słowami piosenki...
 

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Piekne koronki ,piekna piosenka i zyczę dobrych mysli ,pozytywnych snów i mam nadzieję że znajdziesz spokój duszy bo myślę że coś Cię trapi,Powodzenia i super myślenia<>pozdrawiam!
Ja tez od czasu do czasu robię aniołki na choinkę a potem rozdaje <>przed Świętami.....

Kasia pisze...

To prawda.Trapi mnie to samo co wiele matek, żon... co wielu ludzi w tych ciężkich czasach...Pewnie każdy ma jakiś swój bagaż, który niesie. Cóż, może ciągle za słabo wierzę, za mało ufam? Pewnie jestem jak jedna z tych nieroztropnych, które przegapiły nadejście oblubieńca...za bardzo jeszcze troszczę sie o rzeczy małe... muszę się jeszcze uczyć!

Prześlij komentarz

Dziekuję,że do mnie zajrzałaś(łeś) i zechciałaś(łeś) zostawić po sobie ślad :)

 
Copyright (c) 2010 Ostoja Kasi... and Powered by Blogger.